Ostatnio będąc na imprezie urodzinowej mojej przyjaciółki, spotkałam wiele par, których nie widziałam od dawna. Pierwsza para ona: z bogatego domu prowadzi firmę ojca, on początkujący lekarz. Druga para: ona pracuje w dziale marketingu on szuka od pół roku pracy i głównie powoli zaczyna opowiadać o fascynacji siłownią (kupili nowy samochód). Trzecia para małżeństwo: ona bogata z domu on stara się dołożyć swoje cegiełki i nie można mu odmówić determinacji w dążeniu do celu, także jednak nie można nie zwrócić uwagi, że to co posiadają w wieku 30 lat jest efektem głównie majątku jej rodziców.
Ogólnie wszyscy panowie uroczy, zabawni, przystojni są utrzymywani przez swoje panie, lub funkcjonują lepiej dzięki nim, niż byliby bez nich. Obserwując te pary widziałam oddane męskie oczy, czułe dotknięcia, muśnięcia, całusy i słodkie przekomarzanie się. Odniosłam wrażenie, jakby nie było lepszego afrodyzjaku, niż zarabiająca więcej żona, dziewczyna, narzeczona? Czy sex, kasa i władza nie są tylko determinantami kobiet ale także i mężczyzn? Może to takie cechy, które ogólnie powinien posiadać człowiek niezależnie od płci? A jeszcze niedawno pokutowało przeświadczenie, że mężczyzna w takim związku czuje się źle, zdominowany bez możliwości wykazania się swoim instynktem łowczego. Może jednak kwestia jest raczej otoczenia a nie instynktów? Bo gdy panowie w grupie, w której się bawią, żyją i funkcjonują mają podobnie, to nawet przez głowę im nie przejdzie myśl, że może jakieś struktury zostają właśnie zachwiane?
Od razu sobie zaczęłam przypominać i analizować mój związek z Mr. Bigiem. Na początku była dysproporcja w pensji, wychowania, wykształcenia. U mnie w rodzinie nie było mowy by studiów i to najlepszych nie skończyć podczas gdy u Mr. Biga był on pierwszą osobą w swojej rodzinie z wyższym wykształceniem. Wiele rzeczy mu imponowało, bo były nowe, choć dla mnie codzienne dla niego odkrywcze. Uczył się każdego dnia czegoś nowego. Mi sprawiało radość, że on chce poznawać nowe smaki, miejsca, inny punkt widzenia, a mu sprawiało radość, że każdy dzień był swojego rodzaju niespodzianką.
Już po rozstaniu spotykaliśmy się co jakiś czas na kawę lub kolację, żeby … w sumie nie wiem po co, bo ani sexu nie było ani relaksu...Tak czy inaczej na jednej z takich kolacji poruszyliśmy temat tego jak wyobrażamy sobie nasze przyszłe życie. Ja miałam raczej wizje odbudowy siebie i wejścia w nowy związek. Najpierw pogodzenie się z jego niewiernością, później uporanie się z własnymi demonami, tak aby na końcu nowy związek nie oberwał z powodu nieodpowiedniego człowieka w moim życiu. Mr. Big uznał, że związek nie jest dla niego bo: „mu się nie kalkuluje” (tu pewnie panowie się uśmiechną pod nosem, a kobiety pomyślą co za dupek).”Ale jak to?? Przecież.. tyle się pozmieniało w Twoim życiu w tej kwestii?” zapytałam (ŹDZIWIONA). No tak – odpowiedział, ale „DOSTAŁEM ZA MAŁO”!!! Hmm gdybym nie pracowała, lub w którymkolwiek momencie żerowała na mężczyźnie, którego kochałam to pewnie dotarłby do mnie sens tej WYPOWIEDZI. No pewnie dotarło by do mnie, że może za dużo brałam za mało dawałam, za… ?? WHAT??
Prawda była taka, że gdy się poznaliśmy to ja zarabiałam więcej, płaciłam za mieszkanie itp. Przy mnie Mr. Big zaczął zarabiać czterokrotnie więcej, szukał okazji, odnalazł w sobie pokłady niesamowitej ambicji i nagle… zmieniła mu się perspektywa myślenia! Przestałam być potrzebna a wokół czyhało tyle pokus, tyle ludzi i kobiet głównie, które nie znały starego Mr.Biga zagubiona, uczącego się i przechodzącego kolejne etapy od tshirtu do koszuli, od koszuli do marynarki od marynarki do haha nie do garnituru nie doszliśmy.:) Nagle stał się atrakcyjnym mężczyzną na stanowisku z przyjemną pensją, nowe sportowe auto w garażu… A miłość i zafascynowanie przeszło jak ręką odjął.
Po tej imprezie u mojej przyjaciółki zaczęłam się zastanawiać na ile pieniądze jednak determinują nasze przywiązanie? Wokół jest nie tylko wiele związków, w których mężczyźni zarabiają mniej od kobiet, ale jest zdecydowanie więcej, gdzie to mężczyźni głównie utrzymują dom, rodzinę i im stają się bogatsi tym mniej przywiązani, mniej zainteresowani tym co w środku a bardziej tym co na zewnątrz. Może jednak nowe przysłowie : „prawdziwego mężczyznę poznaje się w bogactwie”? Wiedziony wieloma pokusami będzie świadomie wybierał co chce i kogo chce i jak chce. Czy chce być kochanym za to że jest czy za to że ma, czy chce się bawić powierzchownie czy zbudować relację, w której mówi się co piąte zdanie i nie trzeba tłumaczyć każdego po kolei?
Z drugiej strony, mówi się, że mężczyzna powinien być „łowcą” a kobieta powinna „dbać o domowe ognisko” i że zachwianie tych proporcji powoduje, obniżenie się poczucia własnej wartości u mężczyzny. Obserwując te pary pomyślałam sobie, że w końcu lekarz przestanie być mało zarabiającym i stanie się pełno zarabiającym, że w końcu bezrobotny stanie się robotnym jako, że jest błyskotliwym mądrym facetem i jakoś nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że ta słodka bańka może pęknąć. A może taką mam wizję z powodu usłyszanego od Mr. Biga zdania „związek się nie kalkuluje i za mało dostałem”? Może jednak jeden Mr. Big nie może być wyznacznikiem tego co się wydarzy u innych, i przykładanie jego łatki do tych facetów jest bardzo niesprawiedliwe? Czas pokaże…
A może kwestia samych pieniędzy nie jest wcale taka istotna? Może to bardziej jednak efekt samopoczucia tych kobiet. Zarabiają więcej, są pewne siebie, stanowcze i niezależne od partnerów, tym samym oni nie czują a. obowiązku, b. odpowiedzialności, c. muszą się starać bo w ich własnym mniemaniu nie mają wszystkich atutów prawdziwego mężczyzny? Pieniądze same w sobie prócz tego co można za nie kupić nie przedstawiają wartości innej niż tylko rzeczy. Nie determinują Twojej inteligencji, oczytania, poczucia humoru itd. Natomiast na pewno dodają pewności siebie i pewności przyszłości, poczucia bezpieczeństwa. Dla kobiety poczucie bezpieczeństwa jest bardzo ważne, a w momencie gdy może je sobie sama zapewnić dodatkowo kontrolując w jakim stopniu i co jej grozi, jest dla naszego samopoczucia zbawienne. Nie jest wówczas zależna od faceta, nie wisi mu na ramieniu, nie prosi, nie oczekuje i nie wymaga a życie staje się jedną wielką przyjemną niespodzianką.