sobota, 28 sierpnia 2010

silna, slaba kobieta - źle ulokowane uczucia.

Spotkałam się po wielu latach z moją dobrą koleżanką, z którą kiedyś śmiałyśmy się dużo, prowadziłyśmy zaciekłe dyskusje i choć przyjaciółkami nie byłyśmy to jakoś nigdy jedna do drugiej urazy (na dłużej) nie miała. Taka znajomość, która złym słowem nie jest wstanie ugodzić (bo czy jest czy jej nie ma nie ma znaczenia) a dobrym poprawia humor jak każde inne.

Ona wyjechała z Polski na studia, skończyła prawo w Londynie i zaczęła się trochę miotać w życiu by po jakimś czasie wkroczyć na prawidłową dla siebie ścieżkę. Oczywiście mowa o poukładaniu kariery i bytu materialnego niestety nie uczuciowego. Z początku nasze spotkanie wyglądało perfekcyjnie, przerzucałyśmy się jak to u jednej i drugiej jest idealnie. Bajkowe życie, cudowne zabawki, przyjemne mieszkanie ahhh i to konto takie pełne, świadomie podejmowane decyzje. Później jednak jak to czasami bywa otworzyła się (kolejna butelka wina zawsze bardziej skłania do zwierzeń).

Okazało się, że oczywiście życie bajkowe, ale bez księcia. A nawet jeżeli jest książę to nie ma on nic wspólnego z dziarskim jegomościem na białym rumaku, który z gracją gentlmena wybawia z trosk i opresji, przytula swym bezpiecznym ramieniem. Jest on, który nie skończył żadnej szkoły prócz tego co ustawa nakazuje, ma dziecko ledwo narodzone z inną i przyjeżdża czasami do Londynu. Ona robi dla niego głupoty, wydaje mnóstwo pieniędzy by ów koniuszy stał się chociaż giermkiem, ale on krnąbrny tylko ją mami i korzysta. Joasia zdała sobie sprawę z tego już dawno (w końcu nie jest taka naiwna) - jednak ciągnie ją do niego.

Dlaczego ?? – zapytałam skonsternowana. Przed sobą miałam, młodą (wciąż młodą) kobietę, świetnie ubraną, z pięknym biustem, talią, trochę głośną ale ogólnie obrazek szczęśliwej kobiety, która nie musi tracić swojego czasu na takiego frajera. „wiesz nie wiem dlaczego. Po prostu bardzo go lubię. Miesza mi w głowie, z jednej strony mówi, że mnie kocha z drugiej jednak nie zostawi świeżo upieczonej mamy własnego syna”. Tłumaczeń było co niemiara i mówiąc szczerze, naprawdę nie oceniam jej. Nie mówię, że to jest negatywne, bo ona podświadomie po prostu czuje, że coś jest nie tak tylko, że przyznanie się przed samą sobą do tego zmusiło by ją do zrobienia ostatecznego cięcia. Każdy z nas ma tendencje do usprawiedliwiania swoich słabości szczególnie wówczas gdy nie czuje się z daną sytuacją komfortowo, ani na siłach by zmienić tę sytuację.

Skąd to się wzięło? Przyczyna bardzo ale to bardzo (według mnie) prosta. Po 1. Ona nie przypuszczała, że facet który będąc niżej w hierarchii społecznej nie rzuci dla niej wszystkiego (trafiła na swoje nieszczęście na narcyza, który uważa że mu się to wszystko należy). Po 2. Myślenie o tym, że może zostać sama i czekać znowu długi, długi czas na słodkie słówka ją przeraża. Po 3. On od niej nie wymaga by robiła coś więcej prócz tego co ona robi, a jednocześnie nie wymaga to bycie od niej samej specjalnego wysiłku.

Wygoda. To takie hasło, które potrafi mieć pejoratywne i pozytywne zabarwienie, które w swojej definicji zawiera cały świat. Wszyscy dążymy do wygody tylko, że jedni jej nie przeceniają i mają potrzebę działania a inni spoczywają na laurach. No bo skoro robiąc karierę trzeba się starać, to przecież w życiu prywatnym mogło by być już inaczej. Dlaczego wszędzie trzeba się starać??

Ok. są tacy mężczyźni i takie kobiety, które mają na tyle silne poczucie własnej wartości i charaktery, że w zasadzie, nie bardzo ich obchodzi co dzieje się wokół nich i dzięki temu prawidłowe zachowania przychodzą im łatwiej niż innym stęsknionym za tym co upragnione a często niedoścignione bo zbyt upragnione. (paradoks). Co warto w sobie pielęgnować w takiej sytuacji? Własną niezależność!! Siłę charakteru. Bo czy ten człowieku w życiu Joasi jest czy też go nie ma, ma o tyle znaczenie, iż będąc wyrządza większą szkodę niżby go nie było.

To co teraz napiszę, może niektórzy uznają za zbyt daleko idące i zbyt cyniczne, ale ona jest dla niego za dobra. Nie może się kobieta spełniona poddawać torturom jakiegoś quasi mężczyzny tylko dlatego, że on nie ma jaj. Mu jest idealnie wygodnie, ma dwie kobiety i dziecko. No czyż nie bosko?? Drogie Panie nie liczcie na to, że mężczyzny umysł zostanie skalany jakimkolwiek wyrzutem sumienia skoro wie, że wszystko ujdzie mu płazem. W jego głowie on może robić co chce. No bo jakie są konsekwencje? ŻADNE!! Mężczyzna będąc z kobietą słabą wykorzysta jej słabość. Nie spowoduje (to nie jest w jego interesie) żeby ona poczuła się silniejsza. To łowczy, który widząc zranioną sarnę zapewniam nie rzuci się by opatrzyć jej ranę tylko ją dobije!! To kobieta sama musi zadbać o siłę swojego charakteru i o to by mężczyzna wiedział, na co może sobie pozwolić a na co nie. Mężczyzna to nie jest instytucja humanitarna by pomagać!! Mężczyzna to organizm nastawiony na branie. Oczywiście, z siebie także dawać potrafi to nie ulega wątpliwości ale tylko wówczas gdy czuje, że w przeciwnym razie straci. Konsekwencja w życiu i w miłości jest wynagradzana, choć trudna. Bo ileż to razy ulegamy różnego rodzaju złudzeniom, że odpuszczenie w tym jednym przypadku (jakimkolwiek) nie spowoduje zawalenia się całego systemu? Otóż zazwyczaj tak bywa, że odpuszczenie jeden raz wprowadza sekwencję następnego i następnego razu.

Jednym słowem : jestem silną kobietą, która nie pozwoli sobie na to by jakiś siusiumajtek mącił w moim dobrym samopoczuciu. Jak tego nie rozumie niech zmyka z mojego życia, szkoda go bowiem dla ludzi, którzy powodują w nim zamęt i wątpliwości.

Z Joanną rozmawiałam w podobny sposób i choć z początku była na mnie zła, później przyznała, że ta „terapia” słownego Plaskacza pomogła jej. Pana w jej życiu nie mam, a ona przejęła znowu nad tym życiem kontrolę.

poniedziałek, 23 sierpnia 2010

Mężczyzna manipulator.

Facet manipulator.

Dzisiejszy post to raczej swojego rodzaju przestroga dla dziewcząt i kobiet, które trafią na sprytnego intelektualistę. Nie chodzi o generalizowanie. Rzecz w tym, że to się zdarza tacy mężczyźni istnieją i nie ma co poddawać się ich urokowi, bo szybko stracą zainteresowanie.

Mężczyzna manipulator, o którym mowa, to człowiek o nieprzeciętnej inteligencji i ogromnej wiedzy. Przez cały wieczór (jeden i drugi) opowiadał mi o rożnych teoriach damsko męskich. Począwszy od tego, że trzymanie moczu przez kobiety wspomaga ćwiczenie mięśni Kegla, skończywszy na problemach kobiet z osiąganiem orgazmu i próbą zobrazowania tego zjawiska na przykładach kobiet, które znał, które kochał nie kochał, których pożądał. Tłumaczył mi, że kobiecy orgazm, to głównie sprawa stanu umysłu i pozwolenia sobie - nie- wręcz nakazania sobie osiągnięcia przyjemności. Okazało się, bowiem, że więź pomiędzy kobietą a mężczyzną nie jest niezbędnym element do osiągnięcia satysfakcji seksualnej z partnerem a wręcz jest przereklamowana. Z kobiecego punktu widzenia to jest oczywiście możliwe, jednak takich kobiet, które osiągają orgazm podczas pierwszego wspólnego stosunku jest niewiele, a jeżeli już się tak dzieje, to w czystych nie wzbudzających podejrzeń sytuacjach.

Następnie wytłumaczył mi jak reakcja kobieca na męskiego np. krzywego penisa, wpływa demotywująco na kochanka i że może ona bardzo, ale to bardzo ostudzić nawet największy sypialniany żar.

Było też o tym, że nie należy się ograniczać, że żyć należy każdym dniem i nie przejmować się konwenansami, moralnymi rozterkami. Dla niego liczyło się „tu i teraz”, nie otaczający świat a li tylko dwoje oddanych sobie kochanków, których linie życia splatają się w jednym miejscu na krótko ale szczerze. (jak roooomantycznie i namiętnie można by pomyśleć).

Najlepsza część miała jednak nastąpić. ON SAM JEST w łóżku NIEWAŻNY!! Stawia sobie zawsze za najwyższy cel osiągniecie przez partnerkę orgazmu. No same przyznacie, że to wyjątkowy egzemplarz, który wydawałoby się nie istnieje?! Po skończonej imprezie poszliśmy jeszcze na długi spacer, nasze dłonie się splatały, spojrzenia muskały… i zaprosił mnie do siebie na lampkę wina. Powiem szczerze, gdyby nie świadomość, że może być ktoś trzeci poszłabym z nim do łóżka w zasadzie bez wahania. Wydawał się być namiętnym pełnym fantazji kochankiem, który może nawet mruczeć Herbertem. Jednak jak to w Warszawie, związki na wyłączność to rzadkość, a ja takiej rzadkości właśnie szukam i nie zamierzam wchodzić, w żadne niepozamykane czyjeś sprawy. „Pół świata tego kwiatu” ani się nie zakochałam ani się nie zauroczyłam podobał mi się ale to jeszcze nie powód żeby od razu lądować w łóżku. Facet to nie para butów, którą koniecznie muszę przymierzyć przy okazji, chociaż wiem czego chcę i po jaki model przychodzę. Gdy mowa o facecie, wiem czego nie szukam.

Wieczór - kontynuacja. Mój partner mnie nie docenił. Po jego historiach w wielu odsłonach jak należy się zachować i co kobieta powinna robić, jak reagować - gdy ukazał się oczom mym jego krzywy członek powiedziałam z powalającym uśmiechem „Twoja Calineczka jest krzywa”. Jak sam wcześniej wspomniał to powoduje, że żar pryska – i prysnął, ja zresztą też. (nazwanie męskiego przyrodzenia kobiecym imieniem jest dużo gorsze niźli zwrócenie uwagi na niedoskonałość. Eh no cóż musiałam mieć pewność;))

Pomimo powyższej sytuacji jego próby manipulacji, wpływu są bardzo silne. Są mężczyźni i ludzie, którzy próbują przekazać Ci swoją wizję świata, bo wiedzą lub mają nadzieję, że gdy dana sytuacja się urzeczywistni zachowasz się zgodnie z tym co mówili. Dlatego zachęcam do dystansu. Gdy ma się dystans nie słuchasz ślepo tego co Ci ktoś mówi, a weryfikujesz. Pamiętaj, że jesteś pełnowartościowym człowiekiem, który wie i rozumie, który sam wyciąga wnioski i nie potrzebuje nikogo by być prowadzonym za rękę po meandrach spraw ważnych. Za nim się pójdzie z facetem do łóżka, warto iść z tym z którym naprawdę chcesz, z którym czujesz się pewnie i bezpiecznie. Zaufaj intuicji gdy mówi Ci „chyba nie” oznacza to „nie”.

Jasne łatwo użyć argumentu, że skoro każdy rozumie i wyciąga wnioski, to po cholerę ten post. Otóż sprawa jest prosta – bo pozwalamy sobą kręcić. Gdy byłam dużo młodsza, wydawało mi się, że kilka lat starszy ode mnie facet jest najmądrzejszy na świecie i skoro mówi, że coś jest białe a ja widzę, że czarne to na pewno on ma rację. Od momentu gdy przejrzałam na oczy wiem - kobieta powinna robić tylko to na co sama ma ochotę i warto mieć strategię, warto uczyć się cierpliwości.

Facet intelektualista najczęściej ma problemy egzystencjalne. Bardzo silne poczucie rozłamu pomiędzy tym co pożąda i czego chce z tym co należy. Dlatego też łatwo definiuje i usprawiedliwia swoje zachowania, które są pożądane przez niego ale niedobre dla Ciebie. Jeżeli pozwolisz mu na zawładnięcie swoim umysłem bezpardonowo wykorzysta to i później w słodki sposób przeprosi i wytłumaczy. Na początku nawet nie będziesz odczuwała rozczarowania. Ale później z czasem zaczną do Ciebie wracać sytuacje, miejsca i słowa i zorientujesz się jaka to była sprytna gra.

Nie mówię, żeby nie grać!! Grać jak najbardziej grać!! Ale świadomie! Nie romantycznie, kochliwie, sentymentalnie tylko racjonalnie może lekko nawet cynicznie, wówczas dopiero będziecie na tym samym poziomie emocji i oczekiwań.

Motto na dziś: Bądź Panią swojego losu i spraw dzięki temu, by on zapragnął uzależnić swój los od Ciebie. J

Wasza K.

Copyrights reserved.

niedziela, 8 sierpnia 2010

mężczyzna po przejściach

Mężczyzna po przejściach, opowie Ci swoją historię, opowie o swojej żonie przyzna się nie tylko do tego co zrobił ale i dlaczego…. I te motywy Cię zmrożą, ale widzisz wesołego przystojnego faceta po przejściach, którego wszyscy uwielbiają, więc sobie myślisz, nie oceniam. Nie wchodzę ale nie oceniam. I po chwili refleksja… dlaczego?

Może wszyscy jesteśmy poranieni, a po jednym takim momencie życie zaczyna podkładać nie tylko kłody ale i ludzi, którzy chcą się podłożyć? Taki podatny grunt, ot dziewczyna zapatrzona w marudera, księcia na białym koniu, który w efekcie okazuje się być tylko Don Kichotem na osiołku walczącym z wiatrakami. Lub może już nawet bez szabelki? Już nie walczy tylko bierze J

Carpe diem powiedział… bo ktoś umarł i życie poznał w ciągu kilku ostatnich miesięcy. Ale gdy masz więcej niż dwa miesiące a później musisz z tym żyć? Powie będzie co wspominać, a Ty powiesz – chcę mieć wspomnienia a nie żal. Myślenie jakby i gdyby , dopadną mnie ale to za jakiś czas… spokojnie poczekam na ten dzień i przeczytam jeszcze raz to co dzisiaj i jak dzisiaj…

Ów mężczyzna po przejściach, wesoły człowiek, świetnie operujący słowami może i chyba, a także to skomplikowane. Mistrz lawirowania na krawędzi. Bo..?? już poznał i miał to co chciał i to go zraniło i kazało nauczyć się dystansu? Bo to co zdarza się raz drugi może się nie zdarzyć? Brak wiary czy racjonalne podejście? Myśl czy jej brak? A może wewnętrzna harmonia, której nie jest wstanie zakłócić już nic, bo dystans pozwala na utrzymanie skrajności w ryzach. I już nie myślisz, nie zastanawiasz się idziesz dalej, zostawiasz za sobą to co zbyt emocjonalne zbyt jakieś?

Poranna kawa złagodziła wątpliwości, poranny papieros w dymie ukazał kształt i ścieżkę. Odzyskuję siebie.